Thursday, January 16, 2014

Intensywny kurs francuskiego

     Dość długo zbierałam się do utworzenia tego wpisu, ale dłużej już odkładać tego nie powinnam :)
Dla wszystkich Polek/ Polaków, którzy wyemigrowali do Francji, jak również dla osób, które uczą się pięknego języka, jakim jest francuski, ten post mam nadzieję okaże się przydatny.

Jeszcze przed przeprowadzką do Pontarlier podjęłam decyzję, że zapiszę na intensywny, miesięczny kurs na uniwersytecie w Dijon. Z racji tego, iż przeprowadziliśmy się do Franche Comte, plany zmieniłam na uczelnię w Besancon, czyli stolicę naszego nowego regionu. Osobiście uważam, że nigdy za mało nauki i inwestowania swojego czasu (jak również pieniędzy) w różnorakie kursy i szkolenia. Tak też podjęłam wraz z mężem decyzję, że zapisuję się na bardzo intensywne zajęcia organizowane przez uniwersytet w Besancon. 

Jeżeli chodzi o wszelkiego rodzaju formalności, to najistotniejszą kwestią było (oczywiście w przypadku takich kursów) wpłacenie należnej kwoty (w całości). Nie będę owijać w bawełnę mówiąc, że kurs był tani, bo niestety nie był. Za cztery tygodnie nauki, przez pięć dni w tygodniu (w sumie 95h w miesiącu) należało zapłacić ponad 800 euro (!!!). Cena trochę "zaporowa", ale po czasie spędzonym w CLA (Centre Linguistique Appliquee, Universite de Franche-Comte de Besancon) wiem, że naprawdę było warto.

Pierwszego dnia czekał na mnie test, który miał za zadanie stwierdzić na jakim poziomie znajomości języka jestem i do jakiej grupy zostanę przydzielona. Zadania nie były trudne, choć całe "egzaminowanie" trwało ponad 3 godziny, co okazało się w sumie dość męczące. Oprócz części pisemnej, rozumienia ze słuchu, ważną kwestią było również mówienie. Spotkanie w cztery oczy z jednym z profesorów okazało się bardzo sympatyczne i w kilka sekund można było zapomnieć o stresie.  

Po części testowej w wielkim napięciu czekałam na wyniki. Tego samego dnia, wieczorem okazało się, że testy poszły mi całkiem nieźle i zostałam zakwalifikowana do grupy na poziomie B 2.1. Z jednej strony byłam z siebie dumna i bardzo się ucieszyłam, ale z drugiej strony byłam przerażona, że na tak wysokim poziomie sobie po prostu nie poradzę... Przez pierwszy tydzień było ciężko i myślałam nawet o przepisaniu się do grupy z niższego poziomu, ale dzięki profesorom, innym uczniom i swojej własnej "woli walki" zostałam, czego dziś kompletnie nie żałuję.

Nie wchodząc w szczegóły i nie chcąc Was zanudzać - kurs był naprawdę świetny i bardzo dużo przez ten miesiąc się nauczyłam. Mam niestety cały czas sporo braków gramatycznych, co wychodziło co jakiś czas podczas lekcji, ale generalnie dzięki już posiadanej wiedzy, samozaparciu i ciężkiej pracy, z zajęć wyniosłam wiele nowego. 

W Chalon sur Saone, gdzie mieszkaliśmy wcześniej, uczęszczałam na dwa kursy językowe organizowane przy współpracy Pole emploi, czyli francuskiego Urzędu Pracy. Nie mogę powiedzieć, że owe zajęcia były stratą czasu, ale w porównaniu do miesięcznego kursu na uniwersytecie w Besancon były naprawdę "takie sobie" (mówiąc łagodnie...).

Podsumowując: naprawdę warto zainwestować swój czas i pieniądze w profesjonalny, porządny kurs, z którego wyniesiemy ogrom wiedzy. Świetna kadra nauczycielska, ciekawe, różnorodne zajęcia, mnogość zagadnień i zadań - to jest to, co zyskałam dzięki czterem tygodniom intensywnej nauki. Owszem, zajęcia kosztowały majątek, ale dla kogoś, kto chcę rzeczywiście nauczyć się języka lub mieszkać we Francji, to doświadczenie bezcenne. Naprawdę warto!

Podczas kursu poprosiłam o polecenie odpowiednich podręczników do samodzielnej nauki w domu. Zakupiłam zatem poniższe pozycje, które Wam gorąco polecam:

1) Bescherelle, La conjugaison, wyd. Hatier - Paris, 2012

2) Bescherelle, L'ortographie, wyd. Hatier - Paris, 2012

3) Bescherelle, La grammaire, wyd. Hatier - Paris 2012

Powyższe 3 książki kupiłam w zestawie na Amazon.fr po całkiem niezłej cenie, czyli 26,03 euro.




Do całego zestawu, postanowiłam dokupić również wersję Bescherelle, Conjugaison POCHE, czyli tzw. wersję kieszonkową odmiany czasowników. Można zawsze mieć przy sobie i na przykład w pociągu, tramwaju, autobusie czy samolocie po prostu sobie przeglądać. Zapewniam, że ta edycja jest naprawdę maleńka (jak kalendarzyk kieszonkowy) i w każdej chwili "nudy" może uratować nas z opresji ;) A jakie korzyści dla naszej znajomości francuskiej odmiany czasowników! Wydanie jest naprawdę przejrzyste, zrozumiałe i konkretne. Polecam z czystym sumieniem (i noszę ze sobą zawsze w torebce - tak na wszelki wypadek ;)

Edycja kieszonkowa francuskiej odmiany czasowników

Podczas kursu, mieliśmy również okazję zakupienia ciekawego podręcznika do nauki języka francuskiego + zestaw ćwiczeń. Książka dokładnie, zrozumiale i konkretnie wyjaśnia wszelkie "zakamarki" francuskiej gramatyki, a egzemplarz z ćwiczeniami pozwala nam sprawdzić i utrwalić swoją wiedzę. Ten zakup uważam za jeden z najbardziej udanych jeżeli chodzi o pomoce naukowe  w nauce języka francuskiego. 




Wszystkie książki możecie znaleźć na Amazonie lub na innych stronach internetowych, czy też w księgarniach językowych. Polecam gorąco dla wszystkich uczących się francuskiego i kochających ten język. 

Miłego wieczoru z francuskim!

Tuesday, January 7, 2014

Kilka kadrów z Podlasia

    Jak już pisałam w poprzednim poście, w grudniu udało mi się spędzić trzy wspaniałe tygodnie w Polsce. Licząc na śnieg i białe święta trochę się zawiodłam, ale za to pogoda pozwoliła na zwiedzanie okolicy mojego rodzinnego Białegostoku, czyli stolicy województwa Podlaskiego. 

Jeżeli jeszcze nigdy nie mieliście okazji wybrać się w ten rejon Polski, to mam nadzieję, że poniższe zdjęcia może w jakiś sposób Was zachęcą :)

Podlasie, to bardzo zielony, trochę dziki jeżeli chodzi o przyrodę region naszego pięknego kraju (nazywany przez wielu "zielonymi płucami Polski"). Znajdziecie tu Puszczę Białowieską, Knyszyńską i Wigierski Park Narodowy z pięknymi jeziorami. To kraina, gdzie styka się wiele kultur i religii, jak również narodowości. Oprócz katolickich kościołów, krajobraz Podlasia obfituje w liczne cerkwie prawosławne, stare meczety i synagogi. W moim rodzinnym regionie mieszka najliczniejsza w Polsce grupa Tatarów, ale spotkać tu można również osoby pochodzenia białoruskiego, ukraińskiego czy litewskiego. 

Jako ciekawostkę mogę Wam zdradzić, że właśnie w Białymstoku urodził się Ludwik Zamenhof, czyli twórca języka esperanto - stworzonego na potrzeby wielonarodowościowego Podlasia. 

W okolice Białegostoku przyjeżdża dość sporo turystów, szczególnie z Warszawy, którzy szukają wytchnienia od zgiełku wielkiego miasta choćby podczas jednego z polskich, długich weekendów. 
Jeżeli lubicie ciszę, spokój, dziką przyrodę, a przy okazji regionalną kuchnię, która obfituje w takie przysmaki jak babka ziemniaczana, kartacze, kindziuk podlaski, sękacz czy sery korycińskie, to serdecznie zapraszam do odwiedzenia tego malowniczego zakątka Polski.

Miłego popołudnia!

Zamek w Tykocinie

Rynek w Tykocinie


Zabytkowe domy na tykocińskim rynku




Budynek Urzędu Miasta w Tykocinie

Synagoga w Tykocinie


Kiermusy

Kiermusy

Okolice Kiermus












Zamek Jantarowy Kasztel


Friday, January 3, 2014

Po dłuższej przerwie...

    Witajcie w Nowym Roku! Na wstępie chciałabym czytelnikom mojego bloga życzyć wszystkiego co najlepsze na te kolejne dwanaście miesięcy. Niech Wam się szczęści i wiedzie, niech Wam zdrowie dopisuje i  niech Wasze marzenia się spełniają :)

Trochę czasu minęło od ostatniego wpisu na moim blogu, ale kolejne posty już niebawem i chcę wszystkich zapewnić, że póki co nie porzucam prowadzenia Polki we Francji (choć przyznam szczerze, że chodziły mi takie myśli po głowie).

Wróciłam kilka dni temu z Polski, gdzie spędziłam wspaniałe trzy tygodnie z rodziną i przyjaciółmi. Było naprawdę cudownie! Chyba trochę podładowałam akumulatory i w Nowy Rok wkraczam z pozytywną energią i nastawieniem. Na ile mi starczy tych optymistycznych emocji, czas pokaże. Tak czy siak nowy post już wkrótce, a w nim całkiem sporo przecudnych zdjęć, których autorem jest mój mąż :) Fotografie, które zrobiliśmy podczas pobytu w Polsce wyszły moim zdaniem naprawdę ciekawie i aż grzechem byłoby się nimi nie podzielić ze światem ;)

Miłego weekendu i do następnego posta!

PS Oto piękna, śnieżna zima w Pontarlier, po której zostało już tylko wspomnienie (cały śnieg się dawno roztopił przy temperaturze prawie 10 C, którą obecnie mamy...). Zdjęcie zrobione 20 listopada 2013 roku. 

Widok z naszego okna, 20.11.2013