Monday, April 30, 2012

Co warto zobaczyć w Burgundii? Cz II

Bonjour ;)

Dziś dalszy ciąg "wycieczki" po Burgundii. Wczoraj pisałam o przepięknym mieście Dijon, a dziś chcę Wam przybliżyć kolejne warte uwagi miejsce w regionie. 

Stare miasteczko Beaune, liczące niewiele ponad 21 tysięcy mieszkańców, kusi wąskimi uliczkami, kamienicami z jasnego piaskowca i nieskończoną ilością piwnic winnych, w których można skosztować wyśmienitych regionalnych wyrobów. Będąc w Beaune należy zdecydować się na którąś z lokalnych restauracji, serwujących pyszne regionalne potrawy, których świetnym dopełnieniem są burgundzkie wina.

Koneserzy dobrego smaku i przygód kulinarnych nie będą czuć się zawiedzeni odwiedzając to małe miasteczko. Amatorzy zabytków również znajdą tu nie lada atrakcję, którą bezapelacyjnie jest stary szpital  (Hôtel-Dieu) wzniesiony przez księcia Burgundii w roku 1443. Misją tego miejsca miała być pomoc chorym, potrzebującym i bezdomnym, którzy przeżyli trudy wojny stuletniej. 

Pierwsze co rzuca się w oczy, to surowość budynku, niezwykła spadzistość dachu i generalna monumentalność szpitala. Wchodząc na dziedziniec zostajemy jednak zaskoczeni niesamowitym pokryciem dachowym (dachówką), która przypomina misternie ułożoną "glazurę". Obfitość kolorów i wzorów przyprawia o zawrót głowy, ale budzi również respekt i podziw.

 Osobiście byłam pod wielkim wrażeniem Hôtel-Dieu i z ciekawością zagłębiałam się w jego komnaty, zwiedzając je z zapartym tchem. Polecam każdemu, kto nie jest obojętny na piękno i monumentalną architekturę średniowiecza.

Poniżej kilka fotografii z Beaune:


Beaune

 
Hôtel-Dieu z zewnątrz

Hôtel de Ville w Beaune (ratusz)



Hôtel-Dieu (widok na dziedziniec)

Hôtel-Dieu (sala szpitalna, zdjęcie z internetu)

Hôtel-Dieu (sala szpitalna, zdjęcie z internetu)



W następnej części dalsza podróż po Burgundii :)

Sunday, April 29, 2012

Co warto zobaczyć w Burgundii? Cz I

Witajcie,

tak jak obiecałam ostatnio, dziś kilka informacji o miejscach, które warto odwiedzić będąc w Burgundii.
Oprócz szlaku winnego (pisałam o nim nawiązując do francuskich specjałów kulinarnych), zamków, winnic i domostw, Burgundia może pochwalić się kilkoma pięknymi miastami (a raczej miasteczkami), które niewątpliwie są godne uwagi każdego turysty odwiedzającego ten region Francji.

Największe miasto Burgundii, a jednocześnie jego stolica, to Dijon, które znane jest przede wszystkim z musztardy diżońskiej, uznanej na całym świecie. Miasto liczy niewiele ponad 140 tysięcy mieszkańców, a więc według polskich realiów nie jest wielką metropolią. Udało mi się odwiedzić Dijon dotychczas jedynie raz, ale obiecałam sobie wrócić tam już wkrótce. Miasto jest przepiękne, szczególnie centrum (Stare Miasto) pełne wąskich uliczek, które tworzą średniowieczne kamienice. Urocze sklepiki, restauracje, galerie sztuki i księgarnie przyciągają wielu turystów i entuzjastów zwiedzania oraz zakupów. Sklepy z lokalnymi przysmakami i specjałami jak musztarda diżońska, burgundzkie wina i ślimaki można spotkać niemalże w każdym zakątku Starego Miasta. Ponadto Dijon słynie między innymi z piernika i trufli burgundzkich. Amatorzy mocniejszych trunków muszą skusić się na skosztowanie Kiru i Crème de cassis, czyli likieru z czarnych porzeczek. 

Będąc w Dijon warto patrzeć pod nogi (dosłownie ;) i podążać śladami sowy ;) Na chodniku znajdują się strzałki wskazujące kierunek zwiedzania Starego Miasta. Ponadto idąc za wspomnianą sową trafiamy do średniowiecznego kościoła Notre Dame, na którego murze znajduje się mała rzeźba jednej z nich. Należy dotknąć ją lewą ręką i wypowiedzieć życzenie, które ma się spełnić :) 

Poniżej kilka zdjęć z Dijon:


Ratusz w Dijon (franc. HÔTEL DE VILLE)















Ulica w Dijon














Dijon nocą (zdjęcie znalezione na jednym z francuskich blogów)









Dijon wieczorową porą, zdjęcie z internetu















Musztardy diżońskie, zdjęcie z internetu
























Następnym razem mała wycieczka po kolejnym mieście Burgundii :)


Miłego popołudnia!

Wednesday, April 25, 2012

Nauka francuskiego, czyli małymi krokami do celu ;) (Learning French - with small steps to achieve the goal)

Witajcie,

każdy kolejny dzień we Francji, to nowa porcja nauki słówek, zwrotów i zasad gramatyki. Nie mam zamiaru nikogo oszukiwać iż mój poziom jest zaawansowany, a więc przyznaję się "bez bicia", że nadal jestem początkująca i jeszcze długo nią pozostanę... 

Francuski, to niezwykle piękny język, ale nie należy do łatwych (chyba już kiedyś o tym pisałam ;) Oczywiście obowiązuje w nim wiele zasad (jak w każdym języku), których należy bezwzględnie przestrzegać, ale są też i "zasady", które są co najmniej "dziwne" i jak dla mnie na razie nie do końca zrozumiałe. Myślę jednak, że z każdym dniem coraz bardziej będzie mi jaśniało w głowie i będę wiedziała coraz więcej :)

Jeżeli ktoś zdecyduję się na początku na samodzielną naukę, to oprócz książki Beaty Pawlikowskiej, o której pisałam wcześniej, polecam również kilka stron internetowych, w tym świetny blog, który odkryłam kilka dni temu :) 

W internecie znalazłam ciekawą stronę, dzięki której w przystępny sposób przyswoimy podstawy języka. Strona, jako tako darmowa, oferuje dostęp do pełnego kursu, który należy wykupić. Cena jest jak najbardziej przystępna ponieważ już za 37 zł możemy rozpocząć naukę (w cenie kilkanaście lekcji). Autorka kursu omawia na początku dane zagadnienie, następnie przedstawia ćwiczenia. Każdą lekcję można sobie powtarzać bez ograniczeń i sprawdzać swój poziom wiedzy. Polecam dla "opornych" (czyli takich jak ja ;) i dla tych, którzy nigdy nie mieli wcześniej styczności z francuskim, a więc chcą się uczyć od zera. Namiary na stronę znajdziecie tutaj. Jeżeli ktoś chciałaby uczuć się angielskiego, włoskiego, japońskiego czy innych języków, to na tej stronie znajdzie również namiary na takowe kursy :)

Inną, całkowicie darmową stroną, którą przeglądam i z której korzystam jest Szlifuj swój francuski. W bardzo prosty i logiczny sposób tłumaczone są zasady gramatyki wraz z przykładami i dodatkowo ćwiczeniami weryfikującymi nasze postępy w nauce. Polecam wszystkim, którzy już kiedyś mieli do czynienia z tym językiem, jak również dla osób, które zaczynają naukę od podstaw. 

Kolejna warta uwagi strona, to polecona mi przez nauczycielkę francuskiego z Chalon sur Saone. Znajdziecie tu, podobnie jak na wyżej wymienionych witrynach, omówione zasady językowe z ćwiczeniami, jak również zakładki, dzięki którym łatwiej przyswajamy wymowę (fragmenty do odsłuchu). Strona jest całkowicie w języku francuskim, ale jeżeli ktoś ma ochotę na małe "wyzwanie", to z czystym sumieniem polecam tu zajrzeć. 

Kilka dni temu natknęłam się w sieci na bardzo interesujący blog, który prowadzi Justyna, młoda entuzjastka nauki języka francuskiego, mieszkająca obecnie w Strasburgu. Sama nazwa strony od razu przywodzi na myśl tylko i wyłącznie pozytywne skojarzenia, bo przecież życie naprawdę jest piękne ;)
Na blogu Justyny znajdziecie fragmenty artykułów, książek, komiksów oczywiście wraz ze zdjęciami i wyróżnionymi słówkami do zapamiętania. Mogę szczerze powiedzieć, że bardzo szybko stałam się wielką fanką bloga młodej Polki, gdyż w bardzo klarowny,  pozytywny i kolorowy sposób zaraża chęcią do nauki i pogłębiania swojej wiedzy. Justyno - oby tak dalej :)

Na koniec taki miły akcent: moja przyszła teściowa zrobiła mi ogromną niespodziankę i sprezentowała prenumeratę dziennika dla dzieci (od 10 do 14 lat). Codziennie rano będę wyjmować ze skrzynki pocztowej nowe, świeżutkie wydanie i "czytać" ;) Póki co, dziś otrzymałam pierwszy numer i za chwilę zabieram się za jego lekturę. Myślę, że to super pomysł na przyswajanie łatwiejszych słów i zwrotów, zrozumiałych nawet dla dzieci. W końcu mimo swojego wieku, czuję się jak dziecko ucząc się francuskiego od podstaw :)


Zdjęcie z internetu


Miłego popołudnia i wieczoru :) 

PS Następnym razem napiszę o kilku wyjątkowych miejscach, miastach i miasteczkach mojego regionu, które warto odwiedzić będąc w Burgundii :)



Hello,

Please forgive me but I will not translate the note above in English. It's completely usless this time because the subject today is learning French for Polish people :)

Next time I will write about some places, cities and villages in my region which are worth seeing when you're travelling in Burgundy).

Have a nice afternoon and evening :)




Tuesday, April 24, 2012

Raj dla podniebienia, czyli francuskie przysmaki (French delicacies)

Bonsoir ;)

Dziś chciałabym napisać o kuchni francuskiej, która uznawana jest przez wielu smakoszy za jedną z najlepszych i najwykwintniejszych na świecie. Wcale mnie nie dziwi to stwierdzenie ponieważ każdy znajdzie tu coś pysznego dla siebie :) 

Tradycyjne sery, wyborne gatunki wina oraz szampana, słodkości i wyśmienite wypieki (franc. pâtisseries), takie jak słynne croissanty czy pains raisins (słodkie bułki z rodzynkami) ucieszą najwybredniejszych smakoszy. Nie można nie wspomnieć również o pasztecie z gęsich wątróbek (franc. foie gras), ślimakach (franc. escargots) no i rzecz jasna żabich udkach (franc. cuisses de grenouilles). Wszystko co wymieniłam powyżej, to dania, z których Francja słynie na całym świecie i z którymi wszystkim się kojarzy.

Francja nie jest jednak krajem jednolitym pod względem upodobań kulinarnych. W każdym regionie można znaleźć specjały regionalne, z których słynie dane miasto lub okręg. I tak na przykład w Burgundii, w której mieszkamy można skosztować wyśmienitych gatunków wina (szczególnie warte uwagi są wina czerwone, szczepu pinot noir). Winnice, domostwa, majątki ziemne, gospodarstwa i zamki są tu nieodzownym elementem krajobrazu, jak i kultury. Będąc w Burgundii obowiązkowo należy odbyć wycieczkę szlakiem winnym, który ciągnie się przez około 150 km (od Dijon po Macconais). 

Ponadto specjałem burgundzkich restauracji jest wołowina po burgundzku (franc. boeuf bourguignon), której osobiście jeszcze nie próbowałam (nie jestem wielką "fanką" wołowiny). Mój narzeczony zapewnia mnie jednak, że to warte uwagi danie ;)

Poniżej kilka zdjęć francuskich pyszności, które osobiście bardzo mi smakują :)

Dobrej nocy :*

 

Bonsoir,

Today I would like to write about French cuisine, which is considered by many connoisseurs as one of the best and most sophisticated in the world. It doesn't surprise me at all because everybody will find here something delicious :)

Traditional cheeses, fine wine list and champagne, delicious sweets and pastries (in French: pâtisseries), such as the famous croissants and pains raisins (sweet bread with raisins) will please the most demanding gourmets. It is impossible not to mention the goose liver pate (in French: foie gras), gastropods (in French: escargots) and of course frogs legs (in French: cuisses de grenouilles). Everything I have mentioned above are dishes of which France is famous around the world.

France is not a homogenous country in terms of culinary tastes. In each region you can find regional specialties, which is famous for the city or county. For example, in Burgundy, where we live, you can taste delicious wines (particularly noteworthy are the red wines, Pinot Noir). The vineyards, houses, land estates, farms and castles here are an essential element of the landscape, and culture. Travelling in Burgundy it is necessary to make a trip through a "vine path", which stretches for about 150 km (from Dijon till Macconais).

In addition, specialty of Burgundy restaurants is the Burgudny beef (French boeuf bourguignon), which I haven't tried yet (I'm not a big "fan" of beef). However, my fiance assures me that it is worth to try;)

Below are some pictures of French delicacies, which personally I really like :)

Have good night: *

Gratin dauphinois (ziemniaki zapiekane z serem, czosnkiem i śmietaną, zdjęcie z internetu)







Ślimaki, zdjęcie z internetu






































































































































Pain raisins (słodkie bułki z rodzynkami, zdjęcie z internetu)

























Ratatouille, zdjęcie z internetu










































































































































Raclette (gotowane ziemniaki z roztopionym serem i szynką, zdjęcie z internetu)



Macarons (pyszności, mniam, mniam :p, zdjęcie z internetu)

Sunday, April 22, 2012

Dosłownie dwa zdania (Just couple words)

Dobry wieczór,

miałam zakręcony tydzień, weekend poza domem, szkoła itd., więc z pisaniem jakoś nie było po drodze...
Obiecuję się jednak poprawić i wrzucać nowe wpisy bardziej regularnie ;)

Jutro na pewno napiszę między innymi o niektórych francuskich specjałach, które dane mi było skosztować :)

Dobrej nocy :*


Good evening,

I had a crazy week, weekend far away from home, school etc., so the writing was not somehow along the way... I promise to be more active and put regulary new notes on my blog ;)

Tomorrow for sure, I will write about some French delicacies, which I had already tried :) 

Have a good night :*

Sunday, April 15, 2012

Kilka słów po dłuższej nieobecności (A few words after a long absence)

Dzień dobry,

nie pisałam kilka dobrych dni, a powody były dwa. Po pierwsze wielkanocny wyjazd do Polski, po drugie okropne przeziębienie, które rozłożyło mnie na łopatki... Czuję się już znacznie lepiej więc ze spokojem mogłam zasiąść do komputera i zacząć pisać.

Wyjazd do Polski udał się bardzo, aczkolwiek przywitała nas pogoda pod psem, która to jest "winowajczynią" mojego kiepskiego samopoczucia i pogorszenia stanu zdrowia. Zimowa kurtka, czapka i szalik przydały się jak nic ponieważ na nadmiar ciepła, słońca i wiosennej aury nie mieliśmy co narzekać niestety... Dwa dni w stolicy obfitowały w spacery (mimo okropnej aury) i spotkania z dawno niewidzianymi przyjaciółmi. Miło było pospacerować po Warszawie, która jest jednym z moich ukochanych miast, niezwykle bliskich mojemu sercu. Spotkania ze znajomymi również upłynęły w przecudnej atmosferze: wspominanie starych, dobrych czasów, rozmowy o planach na przyszłość i oczywiście o naszym ślubie, który już za niecałe cztery miesiące :)

Święta upłynęły w rodzinnej, ciepłej atmosferze, pełne odpoczynku, relaksu, błogiego lenistwa i niestety również obżarstwa (teraz muszę zrzucić kilka nadprogramowych fałdek tłuszczyku ;) Po niecałym tygodniu natomiast powrót do domu, czyli do kochanej Francji. Oczywiście nie obyło się bez przygód: linie lotnicze Air France jak zwykle pokazały, że potrafią zdziałać "cuda" i już w Warszawy mieliśmy opóźniony samolot, przez co nie zdążyliśmy na przesiadkę w Lyonie. Na lotnisku w Paryżu "miła pani" w informacji uraczyła nas voucherami na kanapki i napoje oraz z uśmiechem na twarzy życzyła smacznego oraz miłej podróży kolejnym samolotem.... Zmęczeni, trochę poddenerwowani konsumowaliśmy kanapki warte 6 euro i czekaliśmy na kolejny lot. Po prawie 15 godzinach podróży w końcu mogliśmy odpocząć i się wyspać :) Tak więc podróż z przygodami, ale z dobrym zakończeniem.

Po powrocie do Francji zaczęłam w końcu długo wyczekiwany kurs językowy. W grupie łącznie ze mną jest sześć osób (troje z Turcji, jedna Niemka i jeden Hiszpan + ja). Jak się okazało nie jest to kurs francuskiego od podstaw, tylko kurs dla osób, które poszukują pracy... Pani z Mission Loccale "wcisnęła" mnie do tej grupy, która jest niejako "poczekalnią" na prawdziwy kurs, który zacznie się Bóg raczy wiedzieć kiedy... Wszystko super, tylko momentami czuję się na tych zajęciach jak na tureckim kazaniu! Wszystkie osoby z grupy mówią już chociaż trochę po francusku, potrafią się wypowiedzieć, a ja... No cóż, mój narzeczony twierdzi, że to od razu skok na głęboką wodę ponieważ nauczę się sporo słownictwa, zwrotów, osłucham się z językiem itd. Pewnie ma rację, ale momentami czuję się tam mocno zagubiona... Oczywiście nadal uczę się sama, wkuwam słówka, mój ukochany pomaga mi odmieniać czasowniki, ale do biegłości językowej brakuje mi bardzo, bardzo wiele... Nie tracę jednak optymizmu, uczę się pilnie i nie zamierzam się poddać:)

Miłego niedzielnego popołudnia życzę wszystkim, a ja zabieram się do nauki francuskiego :)


Good morning, 

I haven't written for a long time because of two reasons. First: Easter trip to Poland, second is terrible cold, which caught me in our beautiful contry.  I feel a lot better now so finnaly I ame able to sit down calmly to the computer and start to write. 

Visit in Poland was really great, despite of ugly weather, which is the "culprit" of my bad mood and health deterioration. Winter jacket, hat and scarf were really usefull because of not to friendly aura. Two days in the capital were filled with walks (despite terrible weather) and meetings with friends. It was nice to stroll through Warsaw, which is one of my favorite cities, very close to my heart. Meetings with friends also passed in the marvelous atmosphere: remembering the good old days, talking about plans for the future and of course our wedding, which is going to be in less than four months :) 

Easter passed in the family, warm atmosphere, full of rest, relaxation and blissful laziness and gluttony unfortunately (now I have to lose a few extra kg ;) After almost a week return home, which is beloved France. Of course, not without adventures: Air France, as usual, showed that they can do "miracles" and already in Warsaw, we had a delayed plane. Because of this we missed our transfer to Lyon. At the airport in Paris "nice lady" at the information desk gave us some vouchers for drinks and sandwiches, and with a "sweet smile" she wished us a pleasant journey with another plane .... Tired, a little nervous we have eaten our sandwiches worth six euro and were waiting for another flight. After almost 15 hours of traveling in the end we were able to relax and sleep at home :) So the journey was full of adventures, but with a good ending. 

After returning to France, I've started my long awaited french course. The group has six people including me (three from Turkey, a German woman and a Spanish guy plus me). As it turned out it is not a French course for the beginners, it is a course for people who are looking for a job ... Lady from the Mission Locale put me to this group, which is a kind of "waiting room" on the real french course, which will be God knows when ...  All persons of the group are already talking a little bit of French and I am the only one unable to speak.... Well, my fiance says that it's a good for me because I will learn a lot of vocabulary, phrases and get familiar with the language faster, etc. Perhaps he is right, but sometimes I feel very confused... Of course I continue to learn by myself, remembering some vocabulary; my beloved helps me conjugate verbs, but to be good in French I need a lot, lot of work... But I don't lose my optimism and don't intend to give up :) 

Have a nice Sunday afternoon! I'm starting to continue learn French :)





Monday, April 2, 2012

Francuski - najpiękniejszy język na świecie! (French - the most beautiful language in the world!)

Bonjour!

Język francuski, moim skromnym zdaniem, jest najpiękniejszy na świecie! Oczywiście, to tylko taka moja osobista i pewnie nieobiektywna opinia... No cóż, niektórzy uwielbiają słuchać włoskiego, który charakteryzuje się  niezwykłą "melodyjnością", innych rzuca na kolana wibrujące brzmienie hiszpańskiego, jeszcze inni uwielbiają twardy, rosyjski akcent. Każdy znajdzie więc coś dla siebie :)

Przed przyjazdem do Francji nie miałam styczności z francuskim i nigdy się go nie uczyłam. Nie należy on do łatwych języków, ale tak naprawdę który język obcy jest prosty? Musimy uczyć się wszystkiego od początku: zasad gramatyki, słownictwa, wymowy; czytanie w obcym języku również niejednokrotnie przyprawia o zawrót głowy...  Myślę, że nawet chiński czy arabski jest do nauczenia, jeżeli oczywiście ktoś się uprze i postawi sobie za cel przyswojenie tak "orientalnych" języków.

Poniekąd z braku wyboru, z drugiej strony z wielkich chęci uczę się francuskiego. Wkuwanie słówek, nazw produktów, owoców, warzyw, kwiatów, roślin, zwierząt itp. nie idzie mi wręcz pozorom aż tak źle. Zaczęłam od tego, że "studiuję" każde opakowanie, torebkę, karton z produktami, które kupujemy w supermarkecie. I tak nauczyłam się wielu nazw przypraw, warzyw, owoców, nazw własnych produktów, itp. Nazwy dni tygodnia, miesięcy, liczby też jakoś udało mi się opanować, choć te ostatnie to kompletnie zakręcona sprawa we francuskim... ;) To oczywiście tylko nauka słówek, ale od czegoś trzeba było zacząć. Wkuwanie zasad gramatyki mnie oczywiście również nie omija, ale to już inna historia.

Przed wyjazdem do Francji koleżanka poleciła mi książkę Beaty Pawlikowskiej do samodzielnej nauki francuskiego (tu więcej o książce).
Blondynka na językach. Francuski, zdjęcie okładki z internetu

Myślę, że dla osób, które mają niewielkie pojęcie o języku obcym jest to coś bardzo interesującego na dobry początek. Kurs uczy rozumienia i mówienia, bez wkuwania zasad gramatyki. Na zasadzie logicznej układanki możemy zapamiętywać zwroty, zadawać pytania, odpowiadać. Dzięki tej książce sporo się nauczyłam, ale oczywiście jeszcze mnóstwo, mnóstwo pracy przede mną. Do podręcznika dołączona jest płyta CD, dzięki której wymowa słów i zdań w obcym dla nas języku nie jest już taka skomplikowana. Oprócz kursu francuskiego, Beata Pawlikowska proponuje również naukę włoskiego, hiszpańskiego (wersja europejska i latynoska), angielskiego (podział na brytyjski i amerykański) oraz niemieckiego. W przygotowaniu kursy z portugalskiego i rosyjskiego.

Jeśli macie jakieś inne ciekawe pomysły, książki, strony internetowe do polecenia jeżeli chodzi o samodzielną naukę francuskiego, to koniecznie mi o tym napiszcie.

Póki co, wracam do pakowania, gdyż przed nami tygodniowy wyjazd do Polski na Wielkanoc. Podobno do naszego pięknego kraju zawitała zima w kwietniu więc trzeba się chyba zaopatrzyć w cieplejsze ciuchy.

Miłego popołudnia i wieczoru oraz wesołych świąt :)